Od premiery już minął prawie pół roku, jednak przez znudzenie powtarzania po raz setny zbugowanej misji w Skyrimie Dawnguard chwyciłam po nową grę. Tym tytułem był właśnie Borderlands 2. Gdy na początku roku szkolnego o oglądałam pierwsze widea z gier nie byłam do końca przekonana czy ta gra w ogóle jest warta uwagi. Ta grafika coś w stylu komiksu ? Fabuła ? Niezbyt było to przekonujące.
A gdy tylko "odpaliłam" to cudo, od razu zwróciłam uwagę na muzykę. Tak nawiasem napisał ją Jasper Kyd, ten sam mistrz który współpracował przy AC. Pierwszy "dylemat" było zer0 czy Maya (postać było 4 ale jakoś te najbardziej do mnie przemawiają). Maya, magia itp. ta ręka trącająca iskrami wyglądała zastanawiająco ciekawie. Siadłam rozpoczęłam, wejście było dość chaotyczne jednak muzyka znowu świetnie dobrana. Od razu poczułam sympatie do kochającego Dubstep robota Claptrap'a. Na początku pokusiła się na stawienie czoła potworą sama, jednak zrobiło to się zbyt smutne. Tak sama ? Równie dobrze mogła włączyć sobie CoDa i rozegrać fabułę. To właśnie mnie czaruje w takich grach. Możliwość gry z innymi ludźmi i pierwszy raz iż można dzielić fabułę i przechodzić poziomy razem z nimi, zaznaczając przy tym że my również lvl-ujemy oraz robimy postępy. Fabuły nie będę roztrząsać, zostawię każdemu do własnej oceny. Jednak postacie zawarte w grze były dość wyraziste. Tiny-Tina, mnie najbardziej zaskoczyła, 13 latka rozwalające "psycholi" i przygotowująca urocze królicze bomby. Cały świat wygląda dość post apokaliptyczne szczególnie miasto Sancturay. Przerażającym momentem jest facet z Czarnego rynku :D.
Osobiście polecam, choć jest wiele ciekawszych tytułów, jednak gdy ktoś lubi co-op, i nie jest to rozdzielone z fabułą jak w Far Cry 3 to polecam ! Mi się podoba :D Ocena końcowa: 8+
