poniedziałek, 22 lipca 2013

Badland, czyli jak to jest być muszką.

Wakacyjną nuda, deszczowe dni, zbyt gorąco. Cały czas coś przeszkadza, a ty musisz wkońcu coś z sobą zrobić. Zaintrugowała mnie gra Badland, w pierwszej chwili zastanawiało mnie dlaczego właśnie ta gra stała się takim hitem (przypadek :) ). Po przeczytaniu kilkunastu recenzji nagle zapragnęłam ja mieć. Podobnie jak w przypadku Journey, z góry założyłem , że to nie gra dla mnie a tu takie miłe zaskoczenie :). Już miałam ją kupić, a tu 5 lecie AppStore no i oczywiście mój przedmiot wzdychań był darmowy !  Moje zaskoczenie nie miało granic, więc szybko sciagnełam na wszelki wypadek jakby Applowi się coś pomyliło.. Ok, ściągnięte, zainstalowane, słuchawki na uszach, no to jedziemy :). Naszym bohaterem jest mały "owad" o przesłodkich dwóch małychoczkach w kształcie białych kropeczek. I znowu tajemnice, powstajemy niewiadomo jak, przychodzimy niewiadomo skąd i udajemy sie niewiadomo gdzie, to chyba normalne w tych "epickich" grach. Kolory są bardzo przyjazne dla oka, a cała grafika przez swoją prostotę robi sie ciekawa i nadaje grze właśnie tej tajemnicy. A skąd wogóle pomysł na taką nazwę? Badland, czyżby tu miało dziać się coś złego? Na początek wszystko zdaje się kolorowe i miłe, jednak po dłuższej rozgrywce spotykamy sie z tytułowym Badland'em, wszystko zaczyna przeradzać się w pełna cieni i odgłosów piły planszę. Ale na tym koniec spoilerów. Co można powiedzieć o samej rozgrywce. Ogólnie gra jest łatwa i przyjemna, (bo co trudnego w przeprowadzaniu kulki przez czarne obszary poprzez naciskanie palcem) jednak są momenty bardzo flustrujące, osobiście dwa poziomy sprawiły mi ogromny problem. Po krótkim porzucenie w kąt znowu do niej wróciłam. Cóż tu mówić, niebyt bardzo fajnie, jednak wciąż czegoś mi brakuje, albo to znowu zrzędy szepczą mi do ucha, że ta gra to nie jest coś "epickiego". Ocena końcowa:7

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz